Gdzieś w gwiazdy podnoszę swój wzrok,
By dostrzec Cię tam,
Nadzieją oddycham Twą,
Pokarm w słowie mam.
Do Ciebie przychodzę co noc,
By ból zrzucić swój,
Co piersi zatyka wciąż
I siłę mą niszczy, i niszczy mój trud.
Ty dałeś nam Syna krew,
Przez niego do Ciebie ślę,
Modlitwę skruszonych warg
I przyjmij, i pomóż, i siłę swą daj.
Ty dałeś nam Syna krew,
Przez Niego do Ciebie ślę,
Modlitwę skruszonych warg
I przyjmij, i pomóż nam.
Ty światło stworzyłeś i noc,
By czas mierzyć nam,
By oddech po pracy wziąć,
Nowy złapać wiatr.
By żagle powciągać na maszt,
By popłynąć w dal,
By trochę przybliżyć się,
Do portu dopłynąć i czekać na dzień.
Ten wiersz niech do Ciebie mknie,
W przestworzach niech wielbi Cię
I tylko odpowiedź daj,
Czy warto żeglować i płynąć pod wiatr,
Czy lepiej mu poddać się,
Dryfować z innymi gdzieś,
Banderę porzucić Twą,
Sumienie rzucić w kąt.
Do świateł, do tysiąca barw,
Do dobra i chwał
Ośmielam podnosić wzrok,
By Twoją pomoc wziąć.
Ach, pomóż przed siebie wciąż iść
I patrzeć na krzyż,
Niech z serca odejdzie cień
I przywróć nam Panie dzień.
„Gdzieś w gwiazdy…” Andrzej Kaliszczyk