Któż z nas nie słyszał tego powiedzenia? Zazwyczaj w naszym życiu jest ono używane metaforycznie, na przykład wówczas, gdy stoimy przed niezwykle trudnym zadaniem i po prostu musimy uwierzyć, że jest to coś, co będziemy w stanie wykonać.Jednak był szczególny czas w historii ludzkości, kiedy słowa te były literalną rzeczywistością. Miało to miejsce wówczas, gdy na ziemi przebywał Jezus Chrystus. Większość z nas pamięta przynajmniej niektóre cuda, których dokonał nasz Zbawiciel. Przypomnijmy sobie dwa z nich.


Oczywiście, jak wspomnieliśmy wcześniej, nie są to jedyne zapisane przypadki cudów dokonanych przez Pana Jezusa. Nawet chyba nie są to cuda najważniejsze, bo do takich należałoby zaliczyć choćby wskrzeszenie Łazarza z martwych (Jana 11:21-44). Jednakże te dwie przytoczone wyżej historie są istotne z powodu jednego ważnego szczegółu. W obu przypadkach nadprzyrodzony czyn, którego dokonał Pan Jezus, uwarunkowany był wiarą. Wiarą w to, że Zbawiciel może uczynić, i uczyni, jeśli oczywiście będzie to Jego wolą. Co ciekawe, przy uzdrowieniu sługi setnika pochwalony za okazanie wiary nie został sam uzdrowiony, lecz jego przełożony. To ten ostatni bowiem zwrócił się do Jezusa z prośbą o pomoc.
Życie naszego Zbawiciela przepełnione było uzdrowieniami będącymi odpowiedziami na czyjąś wiarę. W Ewangeliach znajdujemy szczegółowy tego opis. Jednak czynnik wiary miał i ma w życiu chrześcijanina o wiele większe znaczenie niż jedynie fizyczne, doczesne uzdrowienie. Apostoł Jan w swoim liście napisał:


Dzięki wierze możemy „chodzić po wodzie”. I jesteśmy bezpieczni tak długo, jak ufamy i spoglądamy na Pana. To jest największy cud.