Wszystkie webinaria

 

Słowo Boże wyraźnie naucza, że szansa na przyszłe życie każdego człowieka jest uzależniona od jego charakteru. Mówi się, że charakter to w zasadniczym stopniu suma naszych przyzwyczajeń, dobrych i złych.

Czy zatem nie warto przyjrzeć się, co dokładnie Biblia mówi na ten temat? W najbliższym webinarium pragniemy przedstawić naszym słuchaczom temat przyzwyczajeń i ich wpływu na charakter na podstawie informacji podanych w Słowie Bożym.

Naszym celem będzie udzielenie odpowiedzi na następujące pytania:

    • Co to są przyzwyczajenia? Jaki wpływ mają na nas i nasze życie?
    • Jak możemy je zmienić? Jak pozbyć się słabości naszego charakteru?
    • Co to jest charakter i jak go rozwijamy?
    • ​Jakie korzyści płyną z rozwoju dobrych cech charakteru? ​
    • Na co będzie on miał ostatecznie wpływ?

Posłuchaj i porównaj z tym swoje własne poglądy, a może zainspirujesz się, jak zmienić swoje życie na lepsze? Zapraszamy!

Mówi się, że jeśli Chińczycy chcą komuś źle życzyć, to wypowiadają zdanie: „Obyś żył w ciekawych czasach”. Trudno nie ulec wrażeniu, że dzisiejszy świat jest spełnieniem tego życzenia. Ogromnemu postępowi cywilizacyjnemu towarzyszy równie wielki relatywizm moralny. Coś, co przez tysiąclecia uchodziło za zaletę i piękną cechę charakteru, dzisiaj oceniane może być zupełnie inaczej. Z kolei bezwzględność, umiejętność rozpychania się łokciami, arogancja to często akceptowalne środki do osiągnięcia celu. To nie jest dobry świat dla ludzi wrażliwych i pragnących być szlachetnymi.

Kiedyś jednak to się zmieni. Większość z nas, jako chrześcijan, modli się słowami: „Przyjdź Królestwo Twoje, bądź wola Twoja, jak w niebie, tak i na ziemi”, być może wymawiając je nieświadomie i nie uzmysławiając sobie w pełni, że kiedyś tu, na ziemi, zostanie ustanowione Boże Królestwo. Ten czas nastanie, a wówczas spełni się to, co przepowiedział prorok Malachiasz:
? „Tak między sobą mówili ci wszyscy, co Pana się boją. I na wieść o tym wszystkim Pan ich wysłuchał. I na oczach Jego spisano to w księdze, w której znajdują się wszystkie wspomnienia o tych, co Pana się boją i czczą święte imię Jego. W dniu mojego nadejścia – mówi Pan Zastępów – staną się moją szczególną własnością. Ja znów okażę im moją życzliwość, jak dobry ojciec względem posłusznego syna. I znów sami zobaczycie różnicę między sprawiedliwym a niesprawiedliwym, między tym, co chętnie Bogu służy, i tym, co się przeciwko Panu Bogu buntuje” (Mal. 4:16-18 Biblia Warszawsko-Praska).

Jaki związek ma to jednak z naszym charakterem? Otóż taki, że w tym przyszłym, dobrym świecie, znajdą się tylko ci, których charaktery staną się podobne do charakterów Boga i Jego Syna. Pan Jezus powiedział kiedyś do swoich uczniów: ? „Bądźcie tedy doskonali, tak jak doskonały jest wasz Ojciec Niebieski” (Mat. 5:48 BWP). Te mocne, ale jednak prawdziwe słowa pokazują wyraźnie, czego oczekuje od nas nasz Zbawiciel.

Oczywiście nie jesteśmy na tym świecie zdolni do tego, by pełnić doskonałe uczynki. Jesteśmy upadłymi ludźmi, z grzesznymi, niedoskonałymi ciałami i wadami odziedziczonymi często po naszych przodkach. Naszemu Zbawicielowi nie chodzi jednak o doskonałe uczynki, lecz o doskonałe intencje i pragnienia, o myśli naszego serca, jeśli można to tak ująć. Od zmiany tychże myśli rozpoczyna się bowiem budowanie charakteru i na tym polu rozgrywa się walka o naszą przyszłość i o naszą wieczność. Dlatego też napisano: ? „Czujniej niż wszystkiego innego strzeż swego serca, bo z niego tryska źródło życia!” (Przyp. 4:23 BW).

Według ewangelisty Mateusza zarówno Jan Chrzciciel, jak i Pan Jezus rozpoczęli swoją misję od wezwania: ? „Upamiętajcie się, przybliżyło się bowiem Królestwo Niebios” (Mat. 3:1; 4:17 BW). Interesująca powinna być dla nas wiadomość, że słowo oddane jako „upamiętajcie się” to grecka forma czasownika metanoeo (μετανοέω), który dosłownie oznacza: „zmienić myślenie”. Wiara w Zbawiciela ma więc swój początek w zmianie naszego sposobu myślenia. To zupełnie nowe postrzeganie świata wokół nas, a także samego siebie. To pokorne przyznanie się do własnych grzechów, słabości i upadków, ale też silna wiara w to, że Bóg chce i może nas zmienić, nie zmieniając przy tym naszej osobowości.

Są chrześcijanie, którzy zbawienie pojmują w sposób bardzo uproszczony. Wydaje im się, że najważniejszą rzeczą jest uwierzenie w Jezusa, a później tak naprawdę niewiele w ich życiu się zmienia. Biblia przedstawia jednak chrześcijańskie życie jako proces uświęcenia, jako walkę o wspomnianą wcześniej przemianę i budowę naszego nowego człowieka.

W Biblii znajdujemy wiele tylko na pozór błahych historii, które po dokładniejszej analizie dostarczają nam bardzo ciekawych informacji. Przykładem może być wydarzenie zapisane w Mat. 8:14,15, kiedy to Pan Jezus odwiedził dom Piotra: ? „A gdy Jezus przyszedł do domu Piotra, zobaczył jego teściową, która leżała w gorączce. Dotknął więc jej ręki i opuściła ją gorączka. Ona zaś wstała i usługiwała im”.

Z punktu widzenia dzisiejszego tematu interesujące jest, kogo Pan uzdrowił – była to teściowa Piotra. Oczywiste jest zatem, że miał on również żonę, a skoro tak, to również pozostali Apostołowie mogli wstąpić w związki małżeńskie.

Apostoł Paweł w 1 Kor. 9:5 pisze: ? „Czy nie mamy prawa zabierać ze sobą siostry – żony jak inni apostołowie, bracia Pana i Kefas?” I chociaż on sam pisze w 1 Kor. 7:8: ? „A do nieżonatych i wdów mówię: Dobrze będzie dla nich, jeśli pozostaną jak ja”, to już w kolejnym wersecie dodaje: ? „Lecz jeśli nie mogą się wstrzymać, niech wstąpią w stan małżeński. Lepiej jest bowiem wstąpić w stan małżeński, niż płonąć”.

Te wszystkie wersety jasno pokazują, że w czasach apostolskich obowiązkowy celibat nie występował w żadnej formie. Co więcej, Apostoł Paweł wyraźnie ostrzegał (1 Tym. 4:1-3): ? „A Duch otwarcie mówi, że w czasach ostatecznych niektórzy odstąpią od wiary, dając posłuch zwodniczym duchom i naukom demonów; Mówiąc kłamstwo w obłudzie, mając napiętnowane sumienie; Zabraniając wstępować w związki małżeńskie, nakazując powstrzymywać się od pokarmów, które Bóg stworzył, aby je przyjmowali z dziękczynieniem wierzący i ci, którzy poznali prawdę”.

A we wcześniejszym rozdziale tego samego listu opisuje kwalifikacje „biskupa” (1 Tym. 3:2-5): ? „[…] ma być nienaganny, mąż jednej żony, czujny, trzeźwy, przyzwoity, gościnny, zdolny do nauczania; Nieoddający się piciu wina, nieskłonny do bicia, niełakomy na brudny zysk, ale opanowany, niekłótliwy, niechciwy; Dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w posłuszeństwie i wszelkim szacunku; Jeśli bowiem ktoś nie umie rządzić własnym domem, jakże będzie mógł troszczyć się o kościół Boży?”
Nie ma nic odkrywczego w stwierdzeniu, że aby zmienić swoje życie, należy zmienić siebie – swój charakter, swoje zwyczaje, skłonności, odruchy, swoje relacje z innymi ludźmi. Wielu jednak nie dowierza, że to w ogóle możliwe. Mówią: „Taki już jestem – taki się urodziłem… tak mnie wychowano… tak uformowało mnie życie – i taki umrę”. Taka postawa zdradza brak chęci, by się zmieniać, by coś w sobie poprawiać. Czasem słyszy się także: „Najważniejsze to być sobą i nie starać się zmieniać na siłę, udawać kogoś innego”, albo wręcz „Zaakceptuj swoje wady i pokochaj je”. Tego typu myślenie jest jednak błędne i prowadzi donikąd. Bycie sobą nie wyklucza ulepszania tego „siebie”, a wady nie są urocze, tylko niszczące i należy się ich pozbywać. Z pomocą w tym przedsięwzięciu jak zawsze przychodzi wierzącemu Słowo Boże, które w trzech krokach zarysowuje nam drogę we właściwym kierunku.

I. DIAGNOZA
Pierwszym krokiem do zmiany samego siebie jest decyzja, że takie zmiany są potrzebne – innymi słowy, przyznanie przed samym sobą, że nie jesteśmy idealni. Pismo Święte mówi wyraźnie, że ? „Nie ma sprawiedliwego, ani jednego; […] Wszyscy zboczyli z drogi, razem stali się nieużyteczni, nie ma nikogo, kto by czynił dobro, nie ma ani jednego” (Rzym. 3:10, wszystkie cytaty za UBG). Znaczy to, że nikt nie jest doskonały i pozbawiony wad i każdy ma coś, co powinien w sobie poprawić, pracując nad swoim charakterem. Założenie, że nie trzeba już nic w sobie zmieniać, może być objawem pychy i wynikającej z niej ślepoty na swoje braki. Przeciwną postawę prezentuje na przykład Apostoł Paweł, mówiąc: ? „Nie żebym to już osiągnął albo już był doskonały, ale dążę, aby pochwycić to, do czego też zostałem pochwycony przez Chrystusa Jezusa. Bracia, ja o sobie nie myślę, że już pochwyciłem. Lecz jedno czynię: zapominając o tym, co za mną, a zdążając do tego, co przede mną” (Fil. 3:12,13). Zauważa w ten sposób, że celem życia chrześcijanina jest ciągły bieg naprzód, stały postęp i czujność, a ? „[…] kto myśli, że stoi, niech uważa, aby nie upadł” (1 Kor. 10:12).

II. WZÓR
Skoro już zdecydujemy, że powinniśmy i chcemy coś w sobie zmienić, naturalnym krokiem jest poszukiwanie wzoru do naśladowania – celu naszych dążeń. Również w tym przypadku Biblia dostarcza nam jasnej odpowiedzi: naszym celem jest budowa i rozwój charakteru podobnego do Boga i do Jezusa Chrystusa, których postawa i zachowanie w najróżniejszych sytuacjach ma być nieustającą inspiracją i przykładem. ? „Bądźcie więc naśladowcami Boga jako umiłowane dzieci” (Ef. 5:1). Ważne jest także, by nasze naśladownictwo nie było bezmyślne i automatyczne, powodowane strachem czy przymusem, ale świadome i wynikające z najlepszych uczuć – chcemy być jak Jezus i Bóg, bo Oni są dobrzy, miłujący, współczujący, rozumiejący. Możemy także brać przykład z naszych bliźnich – na tyle, na ile oni podobni są do tych idealnych wzorów. Apostoł Paweł mówi: ? „Bądźcie moimi naśladowcami, jak i ja jestem naśladowcą Chrystusa” (1 Kor. 11:1).

III. REALIZACJA
Wiedząc już, jaki mamy plan co do rozwoju swojego charakteru, możemy przystąpić do jego realizacji. Z pewnością wiemy, że nie jest to zadanie łatwe. Człowiek z natury unika wysiłku i przeciwstawiania się swoim skłonnościom, dlatego nawet przy najlepszych chęciach przekonamy się, że walka ze sobą nie zawsze będzie zwycięska. I tutaj także Słowo Boże wyciąga ku nam pomocną dłoń – a jest nią modlitwa i świadomość przebłagalnej ofiary Jezusa. Jeżeli przyjęliśmy Jezusa za swego Zbawiciela, jesteśmy poinformowani, że nasze słabości i błędy z nich wynikające są przykrywane Jego krwią, a my nadal jesteśmy „sprawiedliwi” – ? „Który został wydany za nasze grzechy i wstał z martwych dla naszego usprawiedliwienia” (Rzym. 4:25); ? „Będąc więc usprawiedliwieni przez wiarę, mamy pokój z Bogiem przez naszego Pana Jezusa Chrystusa” (Rzym 5:1) – zatem nie jesteśmy odrzucani, o ile staramy się poprawiać. Ogromną pomocą w tym procesie jest modlitwa, w której możemy stale prosić Boga o wybaczenie naszych potknięć oraz o siłę w dalszej walce. Czując w ten sposób Jego obecność, nie będziemy się zniechęcać, bowiem ? „Jeśli Bóg za nami, któż przeciwko nam?” (Rzym. 8:31).

Życzymy Wam zatem udanej walki w budowaniu najlepszej wersji siebie – niech Bóg pobłogosławi to dzieło i sprawi, że całe Wasze życie zmieni się na lepsze.
Jak dowiadujemy się z Biblii, Apostoł Paweł cierpiał na pewne szczególne schorzenie, o którym sam pisze tak (2 Kor. 12:7-9):
? „A żebym zbytnio nie wynosił się ogromem objawień, dany mi został cierń dla ciała, wysłannik szatana, aby mnie policzkował, żebym się ponad miarę nie wynosił.

Dlatego trzy razy prosiłem Pana, aby on odstąpił ode mnie. Lecz powiedział mi: Wystarczy ci moja łaska. Moja moc bowiem doskonali się w słabości. Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa”.

 

Najprawdopodobniej tym „cierniem” był słaby wzrok. Bardzo możliwe, że po tym jak w drodze do Damaszku został oślepiony widząc światłość chwały zmartwychwstałego Pana, gdy jego wzrok został przywrócony, nie nastąpiło to w pełni, lecz tylko częściowo – po to, aby przypominało mu to o jego przeszłości i zabezpieczało przed popadnięciem w pychę.

Z tego też powodu listy jego autorstwa były spisywane ręką któregoś z pomocników – jednak w jednym z listów czyni on wyraźną wzmiankę, że te słowa napisał samodzielnie. Przytacza przy tym pewien ciekawy szczegół.

 

Tym razem zostawiamy tę zagadkę do rozwiązania dla Was – czy wiecie, w którym liście (a może też konkretnym wersecie) Apostoł Paweł zaznaczył, że tym razem pisze własnoręcznie? Jeżeli tak, dajcie znać w komentarzach ?
Dzisiejszy post jest o tyle nietypowy, że na pytanie postawione w tytule nie można odpowiedzieć wyczerpująco, a poprawna odpowiedź będzie brzmiała mniej więcej „tak do końca nie wiadomo”. Mimo to temat ten jest ciekawy i warto przybliżyć go przynajmniej na tyle, na ile jesteśmy w stanie.

Jak dowiadujemy się z Biblii, po wyzwoleniu z niewoli egipskiej naród izraelski prowadzony był przez Boga, który między innymi nadał mu odpowiednie prawa. W tym wszystkim szczególnym pośrednikiem był Mojżesz, który miał przywilej rozmawiać z Bogiem i przekazywać Jego słowa ludowi. Jak czytamy w 4 Moj. 12:8: ? „Z ust do ust mówię do niego, jawnie, a nie w zagadkach; on ogląda postać PANA. Dlaczego nie baliście się mówić źle przeciwko memu słudze Mojżeszowi?”

Z czasem jednak zabrakło Mojżesza, a wciąż pewne sprawy musiały być przedstawiane Bogu do Jego decyzji (bowiem tak sędziowie, jak i królowie w Izraelu byli tylko Jego przedstawicielami). Właśnie w tym celu została powołana „instytucja” Urim i Tummim.

Słowa te odpowiednio znaczą „światła” oraz „doskonałości” (obydwa w liczbie mnogiej). Były częścią napierśnika noszonego przez najwyższego kapłana, o czym mówi 2 Moj. 28:30: ? „Włożysz też do pektorału wyrokowania Urim i Tummim, które będą na sercu Aarona, gdy będzie wchodził przed PANA. I Aaron nieustannie będzie nosił na sercu przed PANEM sąd synów Izraela”.

Najwyższy kapłan, korzystając z Urim i Tummim, miał radzić się Pana w ważnych sprawach dotyczących Izraela i przynosić otrzymane wyroki do przełożonych nad narodem, jak czytamy w 4 Moj. 27:21: ? „Będzie on stawał przed kapłanem Eleazarem, aby ten za niego radził się przed PANEM za pośrednictwem sądu Urim. Na jego rozkaz będą wychodzić i na jego rozkaz będą wchodzić – on, a z nim wszyscy synowie Izraela, całe zgromadzenie”.

Niestety Biblia nie dostarcza informacji, jak dokładnie przebiegał cały proces ani czym dokładnie były Urim i Tummim. Prawdopodobnie najwyższy kapłan otrzymywał odpowiedź na zadane pytanie na zasadzie „tak/nie”. Reszta owiana jest tajemnicą, co jeszcze bardziej pobudza ciekawość ?
Panna G. miała trudny charakter. Była porywcza, samowolna, przywykła robić wszystko po swojemu. Aż pewnego dnia uległa strasznemu wypadkowi i została kaleką na całe życie. Dusza jej, wstrząśnięta do głębi, nie chciała poddać się takiemu losowi, Pewnego razu dziewczynę tę, znajdującą się w stanie ciągłego narzekania i buntu, odwiedził pewien misjonarz pracujący wśród górali. Opowiedział jej przypowieść o wąwozie:

„Z początku nie było wąwozów, tylko szeroki, otwarty step. Pewnego razu przechadzając się po swoich łąkach, pokrytych trawą, Właściciel stepu zapytał: „Gdzież są twoje kwiaty?”, a step odpowiedział: „Panie, ja nie mam nasion”. Wtedy Gospodarz wydał rozkaz ptakom i te przyniosły nasiona rozlicznych kwiatów i rozsypały je obficie wzdłuż i wrzesz, i w krótkim czasie step pokrył się tulipanami, różami i mnóstwem innych kwiatów niebieskich, żółtych i czerwonych. Przyszedł Gospodarz i bardzo się ucieszył; najbardziej jednak przez Niego ulubionych kwiatów brakowało, zwrócił się więc do stepu z zapytaniem: „A gdzież pachnący jaśmin, delikatne fiołki i wszystkie gatunki paproci i kwitnące krzewy?”
I znów wszedł w naradę z ptaszkami i znów przyniosły mu różne nasiona i rozrzuciły po stepie. Kiedy jednak znów przyszedł Właściciel – nie znalazł i tym razem swych najbardziej ulubionych kwiatów i zapytał: „A gdzież są te najbardziej przeze mnie ulubione kwiaty, które są mi droższe ponad wszelkie inne?” A step odpowiedział smutno: „O Panie, nie mam sił chronić kwiatów; surowe wichry stepowe uderzają na nie i łamią je, słońce pali bezlitośnie moją pierś i kwiaty więdną, zamierają i barwa ich zanika”.
Wtedy Gospodarz zwrócił się do błyskawicy i piorun nagłym uderzeniem zranił pierś stepu do samego serca. Zadrżał step i jęknął z bólu i płakał gorzko przez wiele dni nad swoją czernią ziejącą raną. Lecz rzeka wlała swe wody w szczelinę i z falami swymi przyniosła w głąb warstwę czarnoziemu; i znów przyleciały ptaszki z nasionami, którymi zasypały świeżo powstały wąwóz. I po długim czasie surowe urwiska okryły się miękkim mchem i pnącymi roślinami, a różne zakątki upiększone zostały girlandami kwiecia; olbrzymi wiąz z puszystym wierzchołkiem podniósł swą głowę ku słońcu, u jego podnóża zgromadziły się cedry i brzozy, wokół zakwitły pachnące fiołki, dmuchawce i paprocie. I wąwóz zmienił się w cudowny ogród, do którego przychodził Właściciel jako do miejsca odpoczynku i zachwytu”.

I misjonarz przeczytał jej następujące słowa: „Owoce – lecz ja będę czytał „kwiaty” – ducha to: miłość, radość, pokój, cierpliwość, miłosierdzie; wiele tych kwiatów rośnie tylko w wąwozach”.„Jakież więc właściwie kwiaty rosną w wąwozach?” cicho spytała panna G., a misjonarz odpowiedział: „Cierpliwość i miłosierdzie, z tym, że pozostałe: miłość, radość i pokój, gdy kwitną na otwartym polu, nigdy nie bywają tak wspaniałe i pachnące jak te z wąwozu”.

Długo leżała panna G. nieruchomo i w milczeniu, aż wreszcie przemówiła w zamyśleniu: „W moim wąwozie nie ma kwiatów, tylko gołe, czarne skały”. „Przyjdzie czas, kiedy i one pokryją się kwieciem, mila panno G. i Gospodarz znajdzie to kwiecie, a my również je ujrzymy”.

__________________________
Opracowano na podstawie: L.B. Cowman, „Strumienie na pustyni”.
W tytule dzisiejszego posta pojawia się pytanie, na które odpowiedź wielu chrześcijanom może wydawać się oczywista. W końcu „Przejście przez Morze Czerwone” stało się już w zasadzie nazwą własną historii opisanej w 2 Moj. 14. Co więcej, ogólnie patrząc, odpowiedź ta jest rzeczywiście poprawna. Jest jednak pewien szkopuł – w oryginalnym tekście hebrajskim nie ma mowy o morzu „czerwonym”.

Wyrażenie „ים סוף” (czyt. „Jam Suf”) znajduje się m.in. w 2 Moj. 15:4, który to werset w większości przekładów oddany jest następująco: „Rzucił w morze rydwany faraona i jego wojsko. Wyborowi jego wodzowie zginęli w Morzu Czerwonym” (BT).

Tymczasem w rzeczywistości „ים סוף” oznacza „morze trzcin” lub „morze sitowia”. „Morze Czerwone” pojawiło się tam dopiero za sprawą tłumaczy tworzących Septuagintę (pierwsze tłumaczenie Starego Testamentu z hebrajskiego i aramejskiego na grekę), skąd rozpowszechniło się do większości późniejszych (w tym współczesnych) przekładów Biblii.
Niemniej jednak, ponieważ „Morze Trzcin” utożsamia się z częścią Morza Czerwonego najbliższą Morza Śródziemnego, mówienie o „przejściu przez Morze Czerwone” jest jak najbardziej właściwe.
Dla wszystkich, którzy kiedykolwiek zetknęli się z Biblią, oczywiste jest, że kiedy mówimy o Mesjaszu, mamy na myśli konkretną, szczególną postać, posłaną przez Boga, aby rozwiązać problem zła, grzechu i śmierci. Podobnie tytuł ten rozumieją wyznawcy judaizmu, z tą różnicą, że podczas gdy chrześcijanie wiedzą, że to Jezus Chrystus był zapowiedzianym Mesjaszem, Żydzi wciąż czekają na jego przyjście.

Lecz co ciekawe, hebrajski źródłosłów tego szczególnego tytułu – מָשִׁיחַ (czyt. mesziyach) – pierwotnie miał szersze zastosowanie. Kiedy dodatkowo przetłumaczymy sobie to słowo, sprawa stanie się jasna. „Mesjasz” (którego greckim odpowiednikiem jest „Chrystus”) znaczy „pomazaniec” lub „namaszczony” i przez pewien okres czasu stosowany był do wszystkich osób, które były na swoje urzędy namaszczane olejem.

Możemy podać kilka przykładów:
? 3 Moj. 4:5: „I namaszczony kapłan weźmie nieco krwi tego cielca, i wniesie ją do Namiotu Zgromadzenia”.
? 2 Sam. 22:51: „On jest wieżą zbawienia dla swego króla i na wieki okazuje miłosierdzie swemu pomazańcowi Dawidowi i jego potomstwu”.
? 1 Kron. 16:22: „Nie dotykajcie moich pomazańców, a moim prorokom nie czyńcie nic złego”.

We wszystkich tych wersetach w oryginale występuje słowo „mesziyach”. Naturalnie, takie zastosowanie do kapłanów, królów czy proroków miało miejsce tylko na początku. Z czasem, pod wpływem szczególnych proroctw, tytuł ten nabrał takiego znaczenia, jakiego używamy aż po dziś dzień.

 

Szacuje się, że około 85% ludzi na świecie to wierzący, a ponad 30% to chrześcijanie. W zależności jednak od wyznania, definicje wiary różnią się, nierzadko powodując wzajemne niezrozumienie i rozłamy, pomimo odwoływania się do tej samej świętej księgi – Biblii. Dlaczego tak się dzieje?

W jakich słowach Biblia opisuje wiarę? Czy jest czymś tajemniczym i mistycznym, czy przeciwnie – jasnym i logicznym? I co najważniejsze: jakiej wiary oczekuje od wierzącego Bóg?

W najbliższym webinarium pragniemy przybliżyć naszym słuchaczom temat wiary i zanalizować go w świetle Pisma Świętego. Na jego podstawie postaramy się odpowiedzieć na pytania:

    • Co to jest wiara?
    • Co jest przeciwieństwem wiary?
    • Jakie korzyści można odnieść dzięki wierze?

Posłuchaj i porównaj z tym swoje własne poglądy, a może dowiesz się czegoś więcej? Zapraszamy!

Któż z nas nie słyszał tego powiedzenia? Zazwyczaj w naszym życiu jest ono używane metaforycznie, na przykład wówczas, gdy stoimy przed niezwykle trudnym zadaniem i po prostu musimy uwierzyć, że jest to coś, co będziemy w stanie wykonać.

Jednak był szczególny czas w historii ludzkości, kiedy słowa te były literalną rzeczywistością. Miało to miejsce wówczas, gdy na ziemi przebywał Jezus Chrystus. Większość z nas pamięta przynajmniej niektóre cuda, których dokonał nasz Zbawiciel. Przypomnijmy sobie dwa z nich.


?
“A gdy Jezus wszedł do Kafarnaum, przyszedł do niego setnik i prosił go: Panie, mój sługa leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi. I powiedział mu Jezus: Przyjdę i uzdrowię go. Lecz setnik odpowiedział: Panie, nie jestem godny, abyś wszedł pod mój dach, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa będzie uzdrowiony. Bo i ja jestem człowiekiem podległym władzy i mam pod sobą żołnierzy. Mówię jednemu: Idź, a idzie; a drugiemu: Chodź tu, a przychodzi; a memu słudze: Zrób to, a robi. A gdy Jezus to usłyszał, zdziwił się i powiedział do tych, którzy szli za nim: Zaprawdę powiadam wam: Nawet w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary. […] I powiedział Jezus setnikowi: Idź, a jak uwierzyłeś, tak niech ci się stanie. I o tej godzinie jego sługa został uzdrowiony” – Mat. 8:5-10, 13 (UBG).

?
“I oto kobieta, która od dwunastu lat cierpiała na krwotok, podeszła z tyłu i dotknęła brzegu jego szaty. Mówiła bowiem sobie: Jeśli tylko dotknę jego szaty, będę uzdrowiona. Ale Jezus odwrócił się i ujrzawszy ją, powiedział: Ufaj, córko! Twoja wiara cię uzdrowiła. I od tej chwili kobieta była zdrowa” – Mat. 9:20-22 (UBG).

Oczywiście, jak wspomnieliśmy wcześniej, nie są to jedyne zapisane przypadki cudów dokonanych przez Pana Jezusa. Nawet chyba nie są to cuda najważniejsze, bo do takich należałoby zaliczyć choćby wskrzeszenie Łazarza z martwych (Jana 11:21-44). Jednakże te dwie przytoczone wyżej historie są istotne z powodu jednego ważnego szczegółu. W obu przypadkach nadprzyrodzony czyn, którego dokonał Pan Jezus, uwarunkowany był wiarą. Wiarą w to, że Zbawiciel może uczynić, i uczyni, jeśli oczywiście będzie to Jego wolą. Co ciekawe, przy uzdrowieniu sługi setnika pochwalony za okazanie wiary nie został sam uzdrowiony, lecz jego przełożony. To ten ostatni bowiem zwrócił się do Jezusa z prośbą o pomoc.

Życie naszego Zbawiciela przepełnione było uzdrowieniami będącymi odpowiedziami na czyjąś wiarę. W Ewangeliach znajdujemy szczegółowy tego opis. Jednak czynnik wiary miał i ma w życiu chrześcijanina o wiele większe znaczenie niż jedynie fizyczne, doczesne uzdrowienie. Apostoł Jan w swoim liście napisał: ? „A tym zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara” (1 Jana 5:4, UBG). To właśnie wiara sprawia największy cud w życiu chrześcijanina – dzięki niej człowieka duchowo martwego Bóg uznaje za swego przyjaciela. Tak, nie tylko za swe dziecko, ale także za swego przyjaciela (Jak. 2:23). To dzięki wierze Bóg zawiera z nami pokój (Rzym. 5:1). To dzięki niej wreszcie nasz Ojciec i Pan Jezus przeprowadzają nas przez największe burze naszego życia. Dokładnie tak, jak miało to miejsce dwa tysiące lat temu:

?
“Zaraz też Jezus przymusił swoich uczniów, aby wsiedli do łodzi i wyprzedzili go na drugi brzeg, a on tymczasem odprawi tłumy. A odprawiwszy je, wszedł sam na górę, aby się modlić. A gdy nastał wieczór, nadal był tam sam. Łódź tymczasem była już na środku morza, miotana przez fale, bo wiatr był przeciwny. Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich Jezus, idąc po morzu. A uczniowie, gdy ujrzeli go idącego po morzu, przerazili się i powiedzieli: To zjawa! I krzyknęli ze strachu. Ale Jezus zaraz do nich powiedział: Ufajcie, to ja jestem! Nie bójcie się! Piotr odezwał się do niego: Panie, jeśli to jesteś ty, każ mi przyjść do siebie po wodzie. A on powiedział: Przyjdź! I Piotr, wyszedłszy z łodzi, szedł po wodzie, aby przyjść do Jezusa. Lecz widząc gwałtowny wiatr, zląkł się, a gdy zaczął tonąć, krzyknął: Panie, ratuj mnie! Jezus natychmiast wyciągnął rękę, uchwycił go i powiedział: Człowieku małej wiary, dlaczego zwątpiłeś? A gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w łodzi, podeszli i oddali mu pokłon, mówiąc: Naprawdę jesteś Synem Bożym” – Mat. 14:22-33 (UBG).

Dzięki wierze możemy „chodzić po wodzie”. I jesteśmy bezpieczni tak długo, jak ufamy i spoglądamy na Pana. To jest największy cud.
W trakcie swojej misji Pan Jezus często używał przypowieści dla zobrazowania nauk, które chciał przekazać. Tak też było w historii zapisanej m.in. w 17 rozdziale Ewangelii Mateusza, kiedy to uczniowie nie byli w stanie uzdrowić chorego człowieka, a dopiero sam Pan mógł to uczynić. Po tym fakcie, uczniowie zapytali (Mat. 17:19,20): ? „Wtedy uczniowie, podszedłszy do Jezusa, zapytali go na osobności: Czemu my nie mogliśmy go wypędzić? A Jezus im odpowiedział: Z powodu waszej niewiary. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarno gorczycy, powiecie tej górze: Przenieś się stąd na tamto miejsce, a przeniesie się. I nic nie będzie dla was niemożliwe”.

W innym miejscu (Mar. 4:31, 32) Pan Jezus wyjaśnił znaczenie używania ziarna gorczycy w porównaniach i przypowieściach: ? „Jest jak ziarno gorczycy, które, gdy zostaje wsiane w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. Lecz wsiane wyrasta i staje się większe od wszystkich jarzyn, i wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki niebieskie mogą się gnieździć w jego cieniu”.

Teraz symbolika staje się jasna – tak małe ziarno ma jednak w sobie taką siłę, aby wyrosnąć w naprawdę dużą roślinę, nawet pokonując i obrastając skały które stają jej na drodze. Taka też powinna być nasza wiara – jakkolwiek być może niepozorna na pierwszy rzut oka, to silna i zdolna do wielkich rzeczy. I podobnie jak to ziarenko, gdy będzie odpowiednio pielęgnowana, może przynieść naprawdę wspaniałe rezultaty.
? „Podnieś teraz oczy swe, a spojrzyj z miejsca, na którymeś teraz na północy, i na południe, i na wschód i na zachód słońca. Wszystką bowiem ziemię, którą ty widzisz – dam tobie” (1 Moj. 13:14-15).

Nie ma takiego pragnienia, wzbudzonego przez Boga w duszy naszej, którego by On nie zamierzał wypełnić. Daj swobodę wierze twojej, niech się wznosi, przedkładając swe prawa do wszystkich ziem, które jesteś w stanie odkryć.

Wszystko, co oko wiary zdolne jest objąć spojrzeniem, jest twoją własnością. Rozszerz pole widzenia, gdyż wszystko to jest twoje. Wszystko, o czym marzysz jako chrześcijanin, wszystko, co pragniesz przedsięwziąć dla chwały Pana, znajduje się w granicach twojej wiary.

Podejdź jeszcze bliżej z otwartą Biblią w rękach i duszą poddaną wpływowi Ducha Bożego, przyjmij całą swoją istotą chrzest Jego obecności, i w miarę tego, jak On będzie otwierać rozum twój w pojmowaniu całej Jego obfitości, uwierz że wszelka ta łaska jest dla ciebie.

Przyswój sobie jako własność wszystkie obietnice Jego Słowa, wszystko, ku czemu On pobudza twoje pragnienie, wszystkie twoje możliwości, czym możesz się stać jako naśladowca Jezusa Chrystusa. „Wszystką ziemię, którą widzisz, Ja dam tobie” – faktyczny dar łaski jest zależny od naszego wewnętrznego dojrzewania – od tego, co serce nasze ogląda.

*Opracowano na podstawie: „Strumienie na Pustyni” L.B. Cowman
? „Wszystko jest możliwe wierzącemu” (Mar. 9:23).

To „wszystko” nie bywa nam dane tak prosto, dlatego tylko, że o to prosimy; Bóg dąży zawsze do tego, aby nauczyć nas drogi wiary, a w naszym wychowaniu, w życiu wiary trzeba dać miejsce doświadczeniu wiary, śmiałości wiary, i często wiele trzeba przejść etapów, nim osiągniemy cel wiary, a mianowicie, aby zwyciężać wiarą.

Struktura duchowa rozwija się przez ćwiczenie w wierze. Wypowiadasz swoje życzenie przed Bogiem, lecz nie otrzymujesz odpowiedzi. Jak masz postąpić? Wierz nadal Słowu Bożemu, nie odstępuj od niego nigdy z powodu tego, co byś oglądał lub co byś czuł; w wytrwałości rozwija się i moc wielka i doświadczenie. Sam fakt, że to, co wydaje ci się zaprzeczeniem Słowa Bożego, nie wpływa na ciebie i nie spycha cię z twojej pozycji, już dodaje ci siły we wszystkich innych sprawach.

Pan Bóg często celowo zwleka z odpowiedzią, a Jego odwłaczanie jest takąż odpowiedzią twoją modlitwę, jak i otrzymanie w końcu tego, o co prosisz.

Widzimy, że Bóg używał tego sposobu przy kształtowaniu charakteru wszystkich wielkich mężów Starego Testamentu. Abraham, Mojżesz i Eliasz nie byli wielcy od początku, lecz stali się wielkimi przez doświadczenie w wierze, i tylko w ten sposób stali się zdolnymi zająć stanowisko, na które powołał ich Bóg.

Weźmy na przykład Józefa, którego Bóg przygotował do objęcia tronu w Egipcie. Czytamy w Psalmach: ? „Mowa Pańska doświadczała go” (Ps. 105:19). Nie życie w więzieniu na twardej pościeli, ze skąpym pożywieniem, doświadczało go, lecz Słowo Boże wyrzeczone do niego w dniach wczesnej młodości, zwiastujące mu wysokie stanowisko i to wyższe nad braci jego; to Słowo ustawicznie dźwięczało w sercu jego, chociaż zdawało się, że każdy krok na drodze jego życia czynił coraz bardziej niemożliwym wypełnienie tych słów, aż wreszcie zupełnie niesłusznie zamknięty został w więzieniu, ci, którzy zasłużyli na zamknięcie w więzieniu, zostali wypuszczeni na wolność, a on musiał tam trapić się w samotności. Były to godziny doświadczenia jego duszy, lecz jednocześnie godziny duchowego wzrostu i rozwoju, tak, że kiedy „wypełniło się Słowo”, był już przygotowany na spotkanie ze swymi nikczemnymi braćmi i mógł wypełnić ów nader trudny obowiązek pouczenia ich, a uczynił to z taką miłością i cierpliwością, jaką w wyższej mierze posiada tylko Bóg.

Żadne prześladowania nie mogą tak doświadczać, jak właśnie takie przeżycia. Kiedy Bóg odkrywa swój zamiar, a przechodzą dni i zamiar ten nie urzeczywistnia się, wtedy rzeczywiście ciężko jest to przeżyć; lecz takie doświadczenie wiary ubogaci nas poznaniem Boga, którego nie można inaczej otrzymać.

* Opracowano na podstawie: L.B. Cowman, „Strumienie na pustyni”.
Na pytanie zawarte w tytule większość chrześcijan odpowie bez wahania, że nazwa ta jest na pamiątkę nocy zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, co jak najbardziej jest zgodne z prawdą. Dziś chcielibyśmy jednak zwrócić uwagę na jeszcze inną „wielką noc” związaną ze śmiercią Pana Jezusa. Może to być zaskakujące, gdyż Pan Jezus umarł około dziewiątej godziny dnia (czyli około godziny piętnastej według naszego sposobu odliczania czasu), a nie w nocy. Aby to wyjaśnić, trzeba się cofnąć w czasie o ponad 1500 lat.

Zapewne każdy z nas pamięta historię plag egipskich – faraon nie chciał wypuścić narodu izraelskiego z niewoli, w wyniku czego na Egipt spadły plagi. Dopiero dziesiąta plaga – śmierć pierworodnych egipskich – doprowadziła do uwolnienia Izraela. I właśnie z tą ostatnią plagą powiązane jest pierwotne święto nazywane Paschą (z hebr. Pesah – „ominięcie”)– ustanowione na pamiątkę nocy przejścia anioła, ocalenia pierworodnych izraelskich i uwolnienia całego narodu. Zgodnie z poleceniem Boga, na to święto każda rodzina miała przygotować, zabić i spożyć baranka (kolejny symbol obecny we „współczesnej” Wielkanocy).

Cała ta historia zapisana jest w 2. Moj. 12 (do którego to rozdziału odsyłamy zainteresowanych czytelników po więcej szczegółów) – tutaj zacytujemy tylko wersety 5 i 6 (BG): „Baranka zupełnego, samca rocznego, mieć będziecie; z owiec albo z kóz weźmiecie go. I będziecie go chowali aż do czternastego dnia miesiąca tego; a zabije go wszystko zebranie zgromadzenia Izraelskiego między dwoma wieczorami”.

Lecz co ma to wspólnego z Jezusem? Być może pamiętacie słowa Jana Chrzciciela z Jana 1:29 (BG): „A nazajutrz ujrzał Jan Jezusa idącego do siebie, i rzekł: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata”. Otóż baranek spożywany przez Żydów przedstawiał, obrazował Jezusa, którego krew miała być przelana po to, aby uwolnić, wybawić ludzi z niewoli grzechu. Dobitnie pokazuje to Apostoł Paweł w 1 Kor. 5:7 (BG): „(…) albowiem Baranek nasz wielkanocny za nas ofiarowany jest, Chrystus”.

Co więcej, Pan Jezus umarł w ten sam dzień, w którym zabijany był baranek – 14 dzień pierwszego miesiąca (Nisan), w ten sposób wypełniając obraz, który pokazywał na niego w święcie żydowskim. Przez wzgląd na to chrześcijanie na wschodzie po dziś dzień nazywają święta wielkanocne „Paschą” (ros. Пасха). W krajach zachodnich przyjęto pogańską nazwę „Easter”, co niestety nie ma nic wspólnego z prawdziwym pochodzeniem tych świąt.
Bóg tak ukochał świat
Że Syna Swego dał
Żeby przez Jego Krew

Świat kiedyś żywot miał.

 

I była taka noc
Pośród anielskich pień.
Diabelska pękła moc

Zaczął się jasny dzień.

 

Miłości wielkiej ton
Ukazał ludziom Bóg.
Litośnie podał dłoń.

Niech drży przeklęty wróg.

 

I przyszedł Boży Syn
Gdy nadszedł słuszny czas
Ażeby z naszych win

I grzechów obmył nas.

 

Kalwarię zasnuł mrok
A pośród mroku krzyż.
Na krzyżu Boży Syn,

Więc patrz na niego wzwyż.

 

I jego ścieżką dąż.
Jak On – ze złem tocz bój,
I Jemu dziękuj wciąż.
On Zbawicielem twym.
Rozwijanie charakteru jest trwale wpisane w życie chrześcijanina – wszak uczeń Chrystusa ma stawać się takim, jak jego Mistrz, naśladować Go. Sam Jezus powiedział: ? „Wy zatem bądźcie tak doskonali, jak doskonałym jest wasz Ojciec w niebie” (Mat. 5:48, BP). Oczywiście nikt nie rodzi się ze świętym charakterem i chrześcijanie nie są wolni od odziedziczonych, jak i nabytych wad i słabości. Dlatego konieczne jest podjęcie pracy nad sobą, aby pozbyć się tych negatywnych cech, a w ich miejsce rozwijać zalety według Boskich standardów.
Właściwy stan naszego serca jest dla Boga ważniejszy, niż to, co przejawiamy na zewnątrz. Dobre uczynki powinny wynikać z dobrego usposobienia, w przeciwnym razie nie przedstawiałyby prawdziwej wartości. Mówi o tym apostoł Paweł: ? „Gdybym cały swój majątek rozdał na żywienie ubogich i własne ciało wydał na spalenie, a miłości bym nie miał, nic mi nie pomoże” (1 Kor. 13:3). To właśnie miłość jest kwintesencją chrześcijańskiego charakteru, ale Biblia wskazuje na wiele innych zalet, które mają go tworzyć.

RÓWNOWAGA W CHARAKTERZE
W konstrukcji naszego charakteru istotna jest pewna hierarchia i współzależność posiadanych i rozwijanych cech, w przeciwnym razie zalety mogłyby przekształcić się w wady. Tak na przykład ostrożność jest dobrą i potrzebną cechą charakteru, jej brak oznaczałby lekkomyślność, nierozwagę. Jednak jeśli nie będzie właściwie kontrolowana przez inne zalety i przyjmie przesadną formę, może powstrzymać nas przed działaniem, które powinniśmy podjąć, czy wręcz rozwinąć wady, takie jak tchórzostwo i niezdecydowanie. Słowo Boże wskazuje nam na pewne wyższe zalety, które wspólnie powinny kontrolować wszystkie inne elementy charakteru. Wymienia je apostoł Piotr:

? „[…] dołóżcie wszelkich starań i uzupełniajcie waszą wiarę cnotą, cnotę poznaniem, Poznanie powściągliwością, powściągliwość wytrwaniem, wytrwanie pobożnością, Pobożność braterstwem, braterstwo miłością. Jeśli je bowiem posiadacie i one się pomnażają, to nie dopuszczą do tego, abyście byli bezczynni i bezużyteczni w poznaniu Pana naszego Jezusa Chrystusa” (2 Piotra 1:5-8, BW). Analiza użytych przez apostoła Piotra słów w języku oryginalnym pozwala nam doprecyzować, o jakich zaletach jest tutaj mowa. Są to: wiara, nadzieja, samokontrola, cierpliwość, pobożność, miłość oparta na sprawiedliwości i miłość bezinteresowna. Wszystkie inne cechy naszego charakteru powinny być im podporządkowane, aby nasz charakter rozwijał się we właściwym kierunku.

Niech za przykład posłuży nam taka zaleta, jak radość – zdolność do cieszenia się. Jej brak oznaczałby przygnębienie, ponury nastrój, natomiast jej przesada – nadmierną wesołość, brak powagi, cieszenie się z niestosownych rzeczy. Na jedną i drugą skrajność nie pozwolą nam wyższe, wymienione przez Piotra zalety charakteru, np. miłość nie pozwoli na cieszenie się, gdy ktoś doznał krzywdy oraz skłoni do radości z powodzenia bliźniego. Pobożność ograniczy wesołość, gdy ta będzie niestosowna, ale też skłoni do radości wynikającej z oceny Bożej łaski.

CEL NASZEGO ŻYCIA
Istnieją różne poglądy na główne zadanie chrześcijańskiego życia. Jedni mówią, że najważniejsze jest uczciwe postępowanie i dobroczynność. Drudzy największy nacisk kładą na głoszenie Słowa Bożego i staranie o nawrócenie jak największej liczby osób. Inni z kolei najwięcej energii kierują na zdobywanie wiedzy o sprawach wiary. Wszystkie te elementy są bardzo ważne i razem składają się na chrześcijańskie życie, jednak – jak wskazuje Pismo Święte – nie są one celem same w sobie. To właśnie praca nad sobą i rozwój zalet charakteru na podobieństwo Jezusa Chrystusa są głównym zadaniem chrześcijanina: ? „Taka jest bowiem wola Boża: uświęcenie wasze […]” (1 Tes. 4:3). Gdybyśmy bowiem dokonywali uczynków miłosierdzia, oddawali się pracy misyjnej czy cały czas poświęcali na studiowanie Słowa Bożego, jednak nie mieli w sobie miłości – z Boskiego punktu widzenia bylibyśmy niczym.

Widzimy zatem, jak ważna jest sprawa rozwoju zalet charakteru, dlatego niektóre z nich będziemy analizować w kolejnych postach. Zachęcamy do obserwowania!?
„Armageddon” znalazł już na stałe miejsce tak w języku, jak i w różnych tekstach kultury jako synonim zniszczenia bądź zagłady. Termin ten pochodzi z Księgi Objawienia 16:16, gdzie symbolicznym językiem mowa jest o wielkiej wojnie w „dzień Boga Wszechmogącego”. Po krótkim opisie przygotowań znajdują się słowa tego wersetu: ? „I zgromadził ich na miejsce zwane po hebrajsku Armageddon”.

Interpretacja znaczenia tej historii jest przedmiotem wielu dyskusji, lecz dzisiaj chcielibyśmy skupić się na czymś innym – co to właściwie jest ów „Armageddon”.
Po hebrajsku nazwa ta brzmi „Har-Magedon” i oznacza „górę Megiddo”. Megiddo było starożytnym miastem, położonym w strategicznym z punktu widzenia militarnego miejscu, co znalazło wydźwięk w jego nazwie, tłumaczonej jako „zgromadzenie, koncentracja wojsk”. W miejscu tym rozegrano dziesiątki bitew, niejednokrotnie decydujących o losach narodów.
Jednym z przykładów może być starcie pomiędzy królem Jozjaszem a faraonem Necho, opisane w 2. Król. 23:29,30:
? „Za jego dni faraon Necho, król Egiptu, wyruszył przeciwko królowi Asyrii nad rzekę Eufrat. Król Jozjasz wyruszył przeciwko niemu, a gdy ten go zobaczył, zabił go w Megiddo. I jego słudzy przewieźli go zmarłego z Megiddo, sprowadzili go do Jerozolimy i pogrzebali w jego grobie. Potem lud tej ziemi wziął Jehoachaza, syna Jozjasza, namaścił go i ustanowił go królem w miejsce jego ojca”.

Z powodu historii tego miejsca, przepełnionej obrazami przeróżnych bitew i potyczek, jest ono dobrą ilustracją ostatecznego starcia pomiędzy siłami dobra i zła, nawet jeżeli jest to opis wysoce symboliczny, tak jak cała Księga Objawienia.
Przyjdź Królestwo Twoje
Bo gonię sił ostatkiem.
Zbyt ciężkie życia boje
I stygnie uścisk bratni.

Rozmowy takie letnie.
Narasta we mnie ból,
Wnet śmierć mi głowę zetnie.
Ty jesteś Lekarz, Król.

Ty masz ożywcze słowa,
Na zło lekarstwo skuteczne.
Niech już nadejdzie odnowa,
Zacznie się życie wieczne.

O Panie! Sił mi nie starczy.
Wciąż tylko łzy i łzy.
Człek na bliźniego warczy,
Nocą koszmarne sny.

O Panie! Ty w Getsemane
Tak bardzo byłeś sam.
W samotni niech powstanę
Z lęków, boleści, ran.

I niech podniosę głowę
Do Ciebie Panie wzwyż.
Niech zacznę swą odnowę
Przy Tobie, gdzie Twój krzyż.

Słyszeliśmy kiedyś pewną historię o marynarzu, który wpadł do morza. Pierwszy zobaczył ten wypadek jego towarzysz stojący w „bocianim gnieździe”. Kiedy krzyknął: „Człowiek za burtą”, inny z marynarzy rzucił nieszczęśnikowi koło ratunkowe na linie, po czym z dwoma będącymi akurat w pobliżu pasażerami pomogli mu wdrapać się na pokład. Można zadać pytanie: Kto uratował człowieka, który wpadł do morza? Ten, który stał w „bocianim gnieździe”? Ten, który rzucił mu linę? Ta trójka, która pomogła mu dostać się na pokład? Koło ratunkowe? A może wszystko to, o czym wspomniano powyżej?

 

Ta krótka historyjka nie została przytoczona przypadkowo. Ma ona pewien związek z problemem, przed którym stoją czytelnicy Biblii. Spotykają bowiem w niej stwierdzenia, że jest tylko jeden Zbawiciel. Nawiązując do tego, już ponad dwa i pół tysiąca lat temu prorok Izajasz napisał w swej księdze takie oto słowa:
? „Ja, Jahwe, tylko Ja istnieję i poza Mną nie ma żadnego zbawcy” – Iz. 43:11 (Biblia Tysiąclecia wyd. II).

Ponieważ dla chrześcijan jest oczywiste, że Zbawicielem Nowy Testament nazywa również Pana Jezusa, stąd rodzi się pytanie: Skoro jest tylko jeden Zbawiciel, to jak to możliwe, że jest nim zarówno Jezus, jak i Jego Ojciec – Bóg Jahwe? Próby rozwiązania tego problemu skłoniły niektórych chrześcijan do przyjęcia nauki o tym, że Ojciec i Syn (razem z Duchem Świętym) tworzą numerycznie jednego Zbawiciela i jednego Boga. Przyznajemy, że to mocno skomplikowane, nielogiczne i raczej mało prawdopodobne. Mamy wrażenie, że rozwiązanie wydaje się znacznie prostsze, a co ważniejsze, mocno osadzone w Biblii.

Jako ilustracja pomocna w naszych rozważaniach niech posłuży historia pewnego izraelskiego przywódcy – Gedeona, który wraz ze swą grupą towarzyszy liczących trzysta osób pokonał znacznie liczniejsze wojska Madianitów. Warto przeczytać cały 6 i 7 rozdział Księgi Sędziów, aby zapoznać się z kontekstem tego wydarzenia, natomiast dla celów naszego rozważania możemy zacytować jedynie poniższy fragment:
? „Pan zaś zwrócił się ku niemu i rzekł do niego: Idź z tą siłą, jaką posiadasz, i wybaw Izraela z ręki Madianitów. Czyż nie Ja ciebie posyłam? […] Rzekł więc Gedeon do Boga: Jeżeli naprawdę chcesz przeze mnie wybawić Izraela, jak to powiedziałeś, pozwól, że położę runo wełny na klepisku; jeżeli rosa spadnie tylko na runo, a cała ziemia dokoła będzie sucha, będę wiedział, że wybawisz Izraela przeze mnie, jak powiedziałeś” – Sędz. 6:14,36-37 (Biblia Tysiąclecia wyd. V)
Warto wczytać się w te fragmenty historii Gedeona, ponieważ są one nośnikiem ważnych informacji. Wskazują bowiem na to, że Gedeon jest posłany przez Boga, aby to on (Gedeon) wybawił Izraela z ręki Madianitów (werset 14). Wersety 36 i 37 precyzują i uszczegółowiają tę całą sprawę, stwierdzając że to Bóg wybawia Izraela za pośrednictwem Gedeona. Innymi słowy, Bóg jest autorem tego wybawienia – tym, który zaplanował powołanie „armii” Gedeona oraz sposób prowadzenia walki, obdarzając Gedeona wiedzą i mocą potrzebną do wykonania zadania. Gedeon jest zatem jego wykonawcą.
Możemy w tym fragmencie dostrzec znakomitą analogię pomiędzy tytułem Zbawiciela i czynnością zbawiania dokonywaną zarówno przez Ojca, jak i przez Pana Jezusa. Ojciec jest źródłem i autorem zbawienia, tym który je zaplanował i wymyślił.

Kilka poniższych wersetów niech będzie świadectwem tej prawdy:
? „Wiedząc, że nie tym, co zniszczalne, srebrem lub złotem, zostaliście wykupieni z waszego marnego postępowania przekazanego przez ojców; Lecz drogą krwią Chrystusa jako baranka niewinnego i nieskalanego; Przeznaczonego do tego przed założeniem świata, a objawionego w czasach ostatecznych ze względu na was” – 1 Piotra 1:18-20 (UBG).
? „My zaś widzieliśmy i świadczymy, że Ojciec posłał Syna, aby był Zbawicielem świata” – 1 Jana 4:14 (UBG).
? „Tego Bóg wywyższył swoją prawicą, aby był władcą i zbawicielem, aby ludowi Izraela dać pokutę i przebaczenie grzechów” – Dz. Ap. 5:31 (UBG).
? „Mówiących donośnym głosem: Godzien jest Baranek zabity wziąć moc i bogactwo, i mądrość, i siłę, i cześć, i chwałę, i błogosławieństwo. A wszelkie stworzenie, które jest w niebie i na ziemi, i pod ziemią, i w morzu, i wszystko, co w nich jest, słyszałem, jak mówiło: Zasiadającemu na tronie i Barankowi błogosławieństwo i cześć, i chwała, i moc na wieki wieków” – Obj 5:12-13 (UBG).
Nadchodzące webinary

TRZY ŚWIATY [#99]

Apostoł Piotr w swoim drugim liście wspomina o trzech światach następujących kolejno po sobie. Każdy z tych światów posiada swoje niebo i ziemię. Brzmi tajemniczo… co to oznacza? Dodatkowo niepokojące

Informacje kontaktowe
KONTAKT@UWIERZBOGU.PL

Co takiego jest w Biblii – mimo wielu starań, aby ta natchniona przez Boga księga przestała istnieć – że do dzisiejszego dnia stanowi fundament wiary wszystkich chrześcijan?
Pomimo wielu różnych i bardzo odmiennych interpretacji postaramy się rozjaśnić najważniejsze jej zagadnienia.

Gdzie nas obserwować
YOUTUBE: